Pies i lis na szlaku: Małopolski Dogtrekking w Myślenicach.

11/01/2016

Psy...
Góry...
Dogtrekking.

Najlepszy wg mnie sposób na spędzenie wolnego czasu. Najlepszy sposób na odpoczynek psychiczny, wyciszenie się, zmęczenie fizyczne. Razem z Dominikiem uwielbiamy włóczenie się po górach, na wycieczki górskie z psami wybieramy się co jakiś czas od ok. trzech lat. W ten weekend postanowiliśmy po raz pierwszy wziąć udział w małopolskim dogtrekkingu mającym miejsce w Myślenicach. Jakie są nasze odczucia względem zorganizowanego włóczenia się po górach? Zobaczcie :)

Leśny Kejsik. Mysza uwielbia spacery po górach!
Ruszyliśmy ekipą trzyosobową+dwa psy. Dominik, Tomek, ja, Freya i Kejsi.

Wybraliśmy trasę MID- 25km. Żeby nie było za łatwo :) Na szlak ruszyliśmy z założeniem, że idziemy się przejść, pospacerować, tym bardziej, że cały tydzień był dla nas bardzo wymagający. Od poniedziałku do piątku spaliśmy po 5-6 godzin na dobę, dlatego w sobotę-jak na weekend przystało-wstaliśmy po 4 godzinach snu, aby wybrać się w 1.5-godzinną drogę do Myślenic :)

Na miejscu nie musieliśmy długo czekać. Szybko przeszliśmy odprawę weterynaryjną, odebraliśmy pakiet startowy zawierający mapę, kartę z zaznaczonymi punktami do odhaczenia na trasie i co miło nas zaskoczyło-długopis :D Rzecz mogłoby się zdawać mało istotna, jednak nie każdy wybiera się w trasę ze swoim pisakiem, a w końcu hasła z każdego punktu muszą zostać jakoś zapisane. Wielki plus dla organizatorów, tak samo jak obecność w pakietach wody butelkowanej dla psiaków, wow! :)

Po zapakowaniu wszystkich otrzymanych rzeczy- szybka odprawa przed startem i... Ruszyli!
Frejkum pilnuje Pana z mapą. Bez mapy nie da rady.
Warto wspomnieć...

Otrzymane od organizatorów:
> mapa terenu
> karta kontrolna (do zapisywania haseł z punktów kontrolnych)
> długopis
> woda dla psów (1.5l)
> smaczki
> numer startowy z agrafkami
> kupony na ciepły posiłek po powrocie z trasy (1 na osobę)
> kupony rabatowe/ulotki reklamowe
> woreczek na psią kupę

Co wzięliśmy sami:
> szelki typu guard (na psach)
> obroże z adresówkami (na psach)
> pasy do przyczepienia smyczy
> smycz z amortyzatorem, smycz bez amortyzacji
> miska na wodę dla psa
> kubraczek przeciwdeszczowy, ocieplany dla Freji
> pół porcji dziennej karmy dla psów
> woda dla nas
> termos z ciepłym rosołem :)
> worki na kupy
> komórka (a na niej zapisany numer tel. organizatora)
> bandaże w razie "W" (elastyczny x2 i zwykły x2)
> batoniki energetyczne, kanapki

Myślenicki szlak mnie osobiście zaskoczył już na wstępie. Piękne, zadbane miejsce. Polska jesień w pełni. Nie mogłam wręcz nacieszyć oczu :) Nie istotne było wszechobecne błoto ( które dopiero pod koniec trasy dało się poważnie we znaki próbując zdjąć nam buty z nóg :D ). Trasa idealnie nadawała się dla osób początkujących. Okazała się być niezbyt wymagająca pod kątem fizycznym. Niewielka ilość wzniesień, niezbyt strome podejścia. Dzięki temu wydaje mi się, że wszyscy, którzy wybrali się na spacer z psami czy ludzie rozpoczynający swą przygodę z tym rodzajem psiego sportu mogli miło spędzić czas ze swoimi pupilami nie musząc się bardzo napocić i wycieńczyć :)
Tuż po zaliczeniu punktu kontrolnego. Nawigator wyznacza trasę :)
Pod kątem odnajdywania punktów kontrolnych Myślenice dały nam w kość. Punkty były bardzo starannie schowane. Nie nieee, nie znajdywały się na szlaku- było by za łatwo ;) Nie raz trzeba było zboczyć z trasy, aby przedrzeć się przez las czy pole w poszukiwaniu kartki czy innego znaku z hasłem, które należało wpisać na otrzymaną na starcie kartę.

Punktów kontrolnych na trasie 25km było 19. Uważam to za świetne rozwiązanie- zdecydowanie bardziej wolę odhaczać punkty co kilometr/dwa niż cztery czy pięć. Trasa wydaje się wtedy o wiele krótsza i łatwiej ją przejść. Muszę jednak zaznaczyć coś, co akurat naszej ekipie się nie podobało- trudność w znalezieniu punktów kontrolnych. Niekiedy widać było, jakby organizatorzy przechodzili samych siebie w próbie ich schowania (przykład: kartka z pytaniem schowana w oponie za stodołą w jednej z mijanych wsi...). Nawet kiedy kartka znajdowała się na drzewie- musiała być tak przyczepiona, żeby nie była widoczna z trasy. Zdarzało się, że zauważona zostawała dopiero kiedy człowiek odwrócił się za siebie. Domyślam się, że skoro szlak sam z siebie nie był wymagający fizycznie, organizatorzy próbowali go jakoś skomplikować, więc jestem w stanie to jakoś zrozumieć ;p
Lis na szlaku. W poszukiwaniu punktów kontrolnych.
Bardzo miło zaskoczył nas bufet na trasie! Dzięki niemu mogliśmy napoić psy, dać im coś do wszamania (udostępnione przez organizatora małe opakowania psiej karmy), samemu napić się wody i przegryźć coś słodkiego dla uzupełnienia energii :)
Dziewczynkom bardzo smakowała karma od organizatora. Wybredny lis docenił gest ;)
Jak już wspomniałam wcześniej- trasa była bardzo przyjemna. Dzięki temu w miły sposób spędziliśmy sobotę w towarzystwie swoim oraz innych, sympatycznych osób. Kontuzja kolana jednego z członków naszej ekipy dzięki łatwej trasie nie wykluczyła nas na szczęście z dokończenia zadania. Pod koniec zrobiło się też bardzo zimno, zaczął padać deszcz (przydał się zabrany dla Freji kubraczek z Hurtty, który to model zawsze każdemu polecam). Pogoda zaczęła dawać w kość, a kolano zaczęło dawać w kość Tomkowi, ale daliśmy radę :) Tym bardziej szacunek dla naszego kolegi- do końca się nie wycofał. Tomek- brawo Ty! :)
Zimno w dupkę...
Po powrocie okazało się, że organizatorzy mają dla nas jeszcze coś w zanadrzu! Wieeele nagród dla uczestników, w tym dyplomy (dla każdego) oraz rozdawanie nagród na zasadzie losowania spośród osób, które nie zajęły żadnego miejsca na podium. Bardzo, bardzo miły gest. Tym bardziej, że wśród nagród były na prawdę przydatne rzeczy typu karma dla psa, smycz amortyzowana, frisbee etc.

Podsumowując- miejsce było bardzo ładne, zadbane, czyste i przyjemne. Organizacja- idealna (poza małymi złośliwościami w ukrywaniu punktów ;p). Posiłek po powrocie z trasy- ciepły i pyszny (my zjedliśmy przepyszną grochówkę i makaron z sosem brokułowym). Dużo nagród. Super!
Było super, chcemy więcej! :)
Wg psa i lisa:

PLUSY:
+ dobrze przygotowane pakiety startowe (w tym woda dla psów)
+ łatwa trasa dla początkujących
+ bufet na trasie
+ piękna, czysta okolica
+ smaczki dla psów (!) w baaardzo dużej ilości
+ smaczny, ciepły posiłek dla każdego uczestnika
+ duża ilość nagród
+ bardzo sympatyczni ludzie :)

MINUSY:
- aż za bardzo schowane punkty kontrolne
- jeśli ktoś chciał się zmęczyć wchodzeniem pod górę to nie bardzo miał ku temu możliwość, ale z drugiej strony można się było zmęczyć w inny sposób- pokonując trasę biegiem, tak więc jest to minus, ale bardzo, baaardzo mocno naciągany ;)

Dla Myszy 25km to spacer w sam raz- mniej to dla niej za mało :( Fotka z postoju na trasie ;)
Ogólnie jesteśmy bardzo zadowoleni i przypuszczam, że za rok wrócimy. Tym razem obowiązkowo na trasie sport! :)

A Wy, lubicie aktywny wypoczynek z psami? Dajcie znać jak spędzacie wolny czas!


Podobne posty

1 komentarze

  1. Wszystko w granicach rozsądku jak dla mnie. Właściciele najlepiej znają swoje psiaki więc chyba będą wiedzieć czy jest sens porywać się na takie coś. Artykuł bardzo pomocny, super się czytało.

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za dodanie komentarza!

Polub nas na facebooku

Obserwuj nas na instagramie